w białym pokoju jasno jest nawet nocą
cienie co pełzną po ścianach
umykają na tarczy pokazując się oczom
szepczą złośliwie chcą prowadzić w dalszą drogę
bardzo jest cicho i powietrze
szczypie w gardło zapachem lekarstw
gałęzie za oknem nieporuszone deszczem
wyciągają dłonie po tych co odchodzą
w kolejną plamę na białym suficie
wdziera się chłód metaliczny
kapie wolno przez rurkę do krwi życie
choć już o świcie nikt nie zbudzi Julii
1 komentarz:
podoba mi się motyw Julii. sam wiersz dla mnie zbyt bolesny
Prześlij komentarz