zgaś światło
niech ćmy z kołnierza opadną
zgaś światło
po drodze domaluj polanę tam w tle
i węże z ogniska pod lasem
ty podaj mi dłoń ja podam ci miecz
jego plask odstraszy cienie
doda odwagi – bo wiesz że się boję
bądź obok
wytop na skórze wieczność światłem nocy
odkrusz z ciała kawałki lęku
i zwątpienie odkrusz tuląc w dłoniach
bądź obok
na nagiej ziemi lepkiej i brudnej
pod dachem gwiazdozbiorów i chmur
ukryj mnie zmywając piętno czasu
zakop choćby żywcem po powłoką
tak by nikt nie znalazł
zaraz po tym jestem ty
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz