chociaż to banalne
łzami i krwią piszę
cierpkie i płaskie obrazy tworzę
stoję i upadam potykam - nie idąc
kolejną
ścianę pokrywam dokładni
palcami mokrymi szukając wyjścia
kleją się do niej włosy i sukienka
rozmywa strach
nieskończony i nieprzespany
wydrapuję dłońmi z zawiasów
wypełznę na zewnątrz
zakrztusić się śpiewem ptaków
i zdechnąć ze szczęścia
pod drzwiami
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz